Mimo, że żar leje się z nieba nikt z nas się nie poddaje. Idzie mimo potu, zmęczenia, bąbli na stopach. Każdy wyznaczył sobie cel i w pełni go realizuje.
To, co najbardziej podoba mi się w pielgrzymowaniu to rozmowa z drugim człowiekiem. Wiem, wiem. Jestem dla tych ludzi tylko na chwilę, ale jestem. Gdy ktoś mnie zapyta oto czemu poszedłem drogą powołania zakonnego, czemu wybrałem zakon niż dziewczynę i rodzinę to chętnie się z nim dzielę.
Bycie z ludźmi daje mi wiele radości. Nie mam problemu z nawiązaniem kontaktu i często „zagajam”, gdy atmosfera w grupie jest sztywna. Jak mówią do mnie w grupie, jestem duszą towarzystwa, wszędzie mnie pełno, ponieważ choć na chwilę chcę dać się tym ludziom. Przez swoją radość chcę przybliżyć ludzi do Chrystusa. Z drugiej strony nie chcę być w przyszłości księdzem, którego ludzie będą podziwiać i szanować za to, że jest zabawny, ale za to, że najprościej jak umie, tak po ludzku, zanieść Chrystusa tam, gdzie jest znany i kochany.
„Radujcie się zawsze w Panu” [Flp 4,4]. Wydaje mi się, że te słowa najlepiej wypełniam w swoim życiu zakonnym. Bo jak sam mówię: „Przez radość do Pana Boga” :D