30 marca, sobota, a ja musiałam wstać o 6 rano…jednak pomimo wczesnej godziny obudziłam się z uśmiechem na ustach. To był ten dzień, na który czekałam- Czuwanie Fatimskie w Trzebini. Pogoda zapowiadała się świetna, a ja byłam w znakomitej nastroju, czego chcieć więcej! Wyjeżdżałam z Obornik Śląskich wraz z księdzem Lazarkiem, więc jak można się było spodziewać atmosfera w autobusie była niesamowita jeszcze zanim ruszyliśmy. Droga nie byłaby ta sama bez piosenek, żartów i rozmowy z dawno niewidzianymi znajomymi. Mniej więcej w połowie podróży zatrzymaliśmy się standardowo w KFC na Górze Św. Anny, gdzie napełniliśmy swoje żołądki pysznym fastfoodem. Dalsza droga była równie przyjemna co poprzednia część, na miejsce dojechaliśmy około godziny 11. Czyli około 2/3 godzin za wcześnie, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Usadowiliśmy się wszysycy na trawie niedaleko groty i wygrzewaliśmy w ciepłym słońcu. Wraz z kilkoma osobami wybrałam się do lasu, który znajdował się niedaleko, bo pogoda była świetna na takie wyprawy. Kiedy wróciłam na teren przyjechały jeszcze dwa autobusy, po niedługim czasie powitań i śmiechów udaliśmy się na rozpoczęcie do auli na piętrze. Było nas bardzo dużo, więc więkoszość siedziała na podłodze, mi trafiło się miejsce niecałe pół metra od mikrofonów ustawionych na scenie, przynajmniej nikt mi nie zsłaniał. Pierwszym gościem specjalnym był Sławomir Szmal- były bramarz piłki ręcznej reprezentacji Polski, opowiedział nam wiele swoich historii, o tym jak Bóg pomógł mu przebrnąć przez wiele ciężkich chwil oraz jak jego wiara uczyniła go silniejszym i szczęśliwszym. Był to ciekawy i niestety krótki wykład, ale za to bardzo pouczający. Następnie scenę zajął Teatr Franciszka w musicalu “Bezimienni”, spektakl był urzekający i bardzo poruszający. Opowiadał historię dzieci z domu dziecka, które straciły już nadzieję na lepsze jutro, ale dzięki swojej wierze na nowo odzyskały chęć do życia. Przedstawienie zawierało wątek fantastyczny, który był dobrym urozmaiceniem, lecz nie przysłonił prawdziwego morału opowieści. Po krótkiej rozmowie z aktorami wyszliśmy na zewnątrz na herbatę i bigos, które jak zawsze smakują świetnie. Zaraz po posiłku wróciliśmy do auli i nastąpił przydział do grup, w których to mieliśmy 45 minutowe dyskusje. Ja i Daria prowadziłyśmy grupę, która w większości składała się z osób pierwszy raz obcujących z RMSem. Z początku nieśmiała i cicha grupka, na koniec bardzosię rozgadała i wspólnymi siłami stworzyliśmy plakat ze słowami klucz dotyczącymi relacji Boga i każdego z nas. Wszyscy prezentowaliśmy nasze dzieło przed resztą oraz wysłuchaliśmy jak przebiagła praca u innych. Po zakończonej prezentacji odbyła się adoracja i Msza Święta. Był to niesamowity czas na rozmowę z Ojcem, który odbył się w akompaniamencie zespołu i słownych przemyśleń. Po całej uroczystości wyszliśmy na zewnątrz i udaliśmy się do groty. Tam odmówiliśmy 10 o 10 oraz odśpiewaliśmy Apel Jasnogórski. Po szybkich pożegnaniach udaliśmy się wszyscy do autobusu i ruszyliśmy w drogę powrotną do domu.
Maja Gozdowska