DS animatorów 2020 art

Żebyśmy po raz setny w Niego uwierzyli

Jeszcze w czwartek przed wyjazdem powiedziałam księdzu Jurkowi jak bardzo mi się nie chce tam jechać. I myślę, że gdybym wcześniej wiedziała, że będzie to wioska na końcu świata, w dodatku bez zasięgu - to nie wiem czy bym się zdecydowała. ;)

Jeszcze w czwartek przed wyjazdem powiedziałam księdzu Jurkowi jak bardzo mi się nie chce tam jechać. I myślę, że gdybym wcześniej wiedziała, że będzie to wioska na końcu świata, w dodatku bez zasięgu – to nie wiem czy bym się zdecydowała. 😉

Właściwie nie miałam żadnych oczekiwań względem tego spotkania. Szczerze mówiąc, poza dwoma osobami, to nawet nie wiedziałam kto tam będzie. W sobotę, mieliśmy konferencję dotyczącą świadectwa. Słyszałam ją już kilka miesięcy wcześniej, na kursie, więc mało entuzjastycznie przyjęłam fakt, że kolejny raz posłucham przez prawie godzinkę tego samego. I tutaj właśnie się pomyliłam. Okej, treść została taka sama, ale najważniejsze było to, co się wydarzyło potem. Księża zachęcili nas do podzielenia się świadectwem i zrobiło to większość osób.
Tak na prawdę, wydawało mi się, że znam tych ludzi, bo przecież spotykamy się kilka razy w roku na różnych spotkaniach, ale dopiero wtedy, kiedy usłyszałam ich świadectwa, poczułam że ich rozumiem. Bo kiedy wchodzisz do RMSu, poznajesz ludzi, którzy już się formują na animatora lub są w inny sposób zaangażowani, wydaje ci się że tak było zawsze. Że od początku są oni tacy wierzący. Ale to nie prawda.
Każdy wierzący ma swoją przeszłość, ma do opowiedzenia historię spotkania z Bogiem oraz swoją codzienność z nim. Są tacy, którzy nie są z typowo religijnych rodzin, tacy, którzy się kiedyś pogubili i stracili sens życia, tacy którzy się do Niego nie przyznali, a nawet Ci, co w niego nie wierzyli. Są też tacy jak ja – przez wiele lat praktykujący ale niewierzący katolicy. I to jest piękne, bo pan Bóg wybiera każdego z nas. I ten DS (dzień skupienia) był właśnie po to, abyśmy się bliżej poznali, zobaczyli, jacy jesteśmy naprawdę.
Żebyśmy po raz setny w Niego uwierzyli.
Żebyśmy sobie pogadali o tym, że nie zawsze jest łatwo świadczyć, bo wszyscy wiemy jak jest.
I na pewno nie żałuję tego czasu tam spędzonego
Ponieważ mogłam lepiej poznać tych ludzi, z którymi w lipcu będziemy animatorować grupy.
Bo usłyszałam słowa Amelki, że ,, Musiała przejechać tyle kilometrów, żeby spotkać Boga, który jest tak blisko” i ja też musiałam tyle jechać aby się tego dowiedzieć.
I teraz wróciłam do tych swoich Obornik, aby przede wszystkim żyć na maksa, tak jak On chce.
I świadczyć, świadczyć i świadczyć tym, co umiem najlepiej z muzyką i słowem.

Zobaczcie nasze ZDJĘCIA tutaj!