Wyjątkowe spotkanie miało miejsce w naszym salwatoriańskim seminarium w Bagnie, a świadczą o tym świadectwa nadesłane przez uczestników! Zobaczcie sami…
1. Dzięki Bagienku dostrzegłam wskazówki od Boga. To były drobne rzeczy. Poznałam wiele wspaniałych osób. Mimo że znaliśmy się krótko to dobrze się oglądaliśmy. Atmosfera, która tam była nie da jej się opisać. Pierwszego dnia świadectwo Agaty, mówiła je z takim uśmiechem z takim przekonaniem, że naprawdę można było słuchać godzinami. Następnego dnia oglądaliśmy filmiki, które Tak dotarły do mojego serducha. Mieliśmy przygotowana grę terenową przez Kleryka Stasia, później mieliśmy spotkanie z Księdzem Maciejem na początku ksiądz poprosił nas abyśmy przepisali fragmet Mt 22,34-40 z Pisma Świętego. A gdy już przepisaliśmy już ten fragment to bardziej do mnie dotarło o czym jest. Ksiądz Maciej zaczął z rozkminiac ? Padły takie słowa ” Jeżeli potrafisz kochać bliźniego potrafisz kochać siebie A jak potrafisz kochać siebie to potrafisz kochać Boga” ” Czym jest dlas was jest miłość?” ” Nie mów że mnie kochasz tylko to pokaż”. Te słowa najbardziej utkwily mi w sercu. Później poszliśmy na adorację na której chciałam zapytać o problem który męczył mnie już dłuższy czas. W tym miejscu uzyskałam wiele cennych rad podczas spowiedzi i nie tylko. Wiktoria Stawińska
2. Do Bagna przyjechałam trochę zagubiona z wieloma pytaniami dotyczącymi mnie, mojej wiary i rodziny. Ten weekend przewrócił moje życie do góry nogami. Nie tylko dostałam odpowiedzi na zadawane sobie wcześniej pytania, ale również wsparcie i motywację do czynienia DOBRA w moim życiu kochania i wybaczania. Kocham Ciebie Jezu za to że nawet kiedy my nie mamy sił iść dalej po ścieżkach naszego życia to Ty zaczynasz nieść nas w swoich ramionach! Ola Frosztęga
3. Na DS w Bagnie lekko się spóźniłem.. no w sumie przyjechałem w drugim dniu. Nawet nie wiedziałem czy w ogóle pojechać, bo piątek spędziłem z rodziną, a w sobotę na dwunastą miałem jechać do Trzebnicy na grę terenową. Dodatkowo wieczorem w sobotę była we Wrocławiu Msza z modlitwą wstawienniczą (polecam każdemu). Ale okazało się, że gra odwołana z powodu deszczowej pogody – uznałem to za pewnego rodzaju znak, impuls, żeby jechać do Bagna. Jeszcze kiedy rozważałem czy na pewno jechać dostałem dla mnie ciężkie pytanie: „czego oczekuję od tych dni?”. Odpowiedziałem, poszedłem spać, a następnego dnia czekałem aż wyjadę z domu.
Nie mogę powiedzieć, że to był zmarnowany czas. Najwięcej dała mi rozmowa z księdzem i czas adoracji (niestety załapałem się tylko na jedną). Dodatkowo obejrzałem już po raz drugi film „Odważni” mocno poruszający rolę ojca. Zdumiewające dla mnie było to, jak bardzo zmieniłem swoją postawę i myślenie w sytuacjach, w których znaleźli się bohaterowie. Cenne było także rozważanie niedzielnej Ewangelii z ks. Maciejem Daliborem.
Spotkałem także młodych, radosnych i kreatywnych ludzi, bo kto jak nie taka osoba wpadłby na pomysł łączenia dżemu brzoskwiniowego z żółtym serem? Podobała mi się także gra stworzona przez kl. Stanisława Franczaka, który nam towarzyszył. Dobrze tez wspominam wyjście na cmentarz w Bagnie, które nieco nam uświadomiło. Mimo, że nie każde moje oczekiwanie zostało zrealizowane, na pewno się nie zawiodłem i z chęcią pojechałbym tam jeszcze raz. Krzysztof Wrzesiński
4. Jadąc na dni skupienia, wiedziałam że będzie suuuuuper. Miałam niby sporo nauki i pare spraw do załatwienia w domu, ale stwierdziłam że Bóg zrobi tak, aby było dobrze.
Jak wróciłam do domu, to usiadłam na łóżko i zaczęłam oglądać film. Miałam totalnie gdzieś że mam sporo lekcji do zrobienia. Z oglądania filmów (bo na jednym oczywiście się nie skończyło) otrząsnęłam się jakoś 19-20. Potem miałam problemy z zadaniami domowymi, i poprostu zaczęłam płakać. Myślałam sobie ” Co by było, gdybym była osobą wiecznie klnącą na byle co i bogatą. Jak niektóre osoby z mojej szkoły. Czy była bym bardziej szanowana? A co by było gdybym nie wierzyła w Boga… „, i ogólnie tego typu przemyślenia. Stwierdziłam że otworzę sobie Pismo i coś przeczytam. Otworzyło się ono na Psalmie 73. I czytam takie słowa ” A moje nogi się potknęły, Prawie zachwiały się moje stopy. Bo zazdrościłem pyszałkom, widząc pomyślność bezbożnych.” (zachęcam do przeczytania dalej). I myślę sobie, że gdybym była bezbożna, bogata i zadufana w sobie, nie była bym juz taka radosna. Nie poznała bym tylu wspaniałych ludzi. Muszę wytrzymać to że mieszkają gdzie indziej, ale dla chcącego nic trudnego.
Dziękuję w tej chwili Bogu za to że w niego wierzę i że mam możliwość poznać wielkość jego łaski. Amelia Lubicz Miszewska
5. Ok to oto moje świadectwo : przyjechałem do bagna zakłopotany ponieważ spodziewać się mogłem trudnych ,dobrych lub złych odpowiedzi. Aż szok że ludzie których poznałem poprzez RMS wciąż mnie zaskakują swoją wyjątkowością: otrzymałem najgorsza odpowiedz jaka mogłem otrzymać a mimo to sposób przekazania jej sprawił że wciąż wierzę że warto było ją poznać. Miałem również małą przyjemność dowiedzieć się że Słowo Boże to niekiedy nie coś co poklepuje po ramieniu ale historia relacji człowieka z Bogiem które niekiedy sprawiają że musimy przemyśleć parę spraw, ja właśnie to zrobiłem i pragnę stać się lepszym: przyjacielem dla przyjaciół, bratem dla siostry, kuzynem dla kuzynów i kuzynek, synem dla rodziców oraz wiele innych dla wielu innych. Życzę każdemu możliwości spotkania takich osób miejsc i zgrupowań. Tomek Bańkosz
6. Na DS pojechałam właściwie z wielkim znakiem zapytania. Wiedziałam oczywiście, że spotkam wszystkich moich przyjaciół, zresztą głównie po to tam jechałam. Nie zastanawiałam się jednak nad tym, jak ten wyjazd na mnie wpłynie, na moje zachowanie czy wiarę. Rozważając Pismo Święte, czy robiąc notatki z konferencji zdałam sobie sprawę z tego, jakie to wszystko ważne. Właściwie to dopiero wtedy uświadomiłam sobie, jak bardzo przez swoje życie zaniedbałam swoją wiarę w Boga oraz Pismo Święte. Po powrocie do domu nie mogło obejść się bez przeczytania fragmentu Biblii. Następnego dnia także. Teraz wiem już że Bóg jest na każdym kroku, tylko trzeba umieć go dostrzegać. Np poprzez czytanie Pisma Świętego. Zresztą teraz już wiem, że to moja ulubiona księga. Oprócz rozwoju duchowego, poznałam mnóstwo świetnych ludzi. Dzięki nim także coraz bardziej rozumiem słowa Pana Jezusa, ponieważ wieczorami trochę sobie kminiliśmy. Takie przyjaźnie zostaną przecież na długie lata, bo tego się nie zapomina. Hela Szkwerko
7. Minęło sporo czasu zanim w końcu zdecydowałam się na wyjazd z RMSem. Wydawało mi się, że nie mam z kim pojechać, albo, że lepiej spędzę wolną chwilę w inny sposób…Jednak niedawno podjęłam decyzję i tak właśnie trafiłam na DS w Bagnie. Już po kilku godzinach wiedziałam, że to był dobry wybór. Spotkałam wspaniałych, młodych i radosnych ludzi, którzy tak, jak ja zmagają się z wieloma problemami. Jednak wszyscy zostawili przyjaciół, szkołę, dom i wyruszyli na to niesamowite spotkanie z Bogiem. Każda rozmowa, wypowiedziane czy przeczytane słowo pozostawiło w moim serduchu trwały ślad. Odkryłam potęgę Pisma Świętego i to, że mogę znaleźć w nim odpowiedzi na wiele nurtujących mnie pytań. Nauczyłam się zauważać dobro w innych i doceniłam to, co zostało mi dane. Najważniejszym momentem dla mnie była sobotnia adoracja. Pierwszy raz w życiu poczułam Jego obecność tak blisko mnie. Napełniło mnie to pozytywną energią, siłą do pokonywania swoich lęków i odwagą do tego, żeby „pójść i głosić”. Nic nie zdarzyło się przez przypadek, a rms pojawił się w moim życiu w najbardziej odpowiednim momencie. I za to chwała Panu! Agata Żabska
8. Moje pierwsze ds w Bagnie zaczęłam dość hmmm.. ciekawie. Oczywiście moje szczęście do środków transportu znów dopisało. Kiedy udało mi się zdążyć na autobus do Wrocławia, pomyślałam, że tym razem na pewno zdążę, po prostu muszę. Jednak trafiłam na wszystkie czerwone światła i z autobusu widziałam jak mój pociąg odjeżdża. Pomyślałam „No świetnie kolejny raz moje plany popsute”. Nie miałam pojęcia, co zrobić, miałam ochotę wysiąść i się popłakać. Wszystko było ustalone na dane godziny, a ja znów się spóźniłam. Chciałam wracać do domu. Kiedy dotarłam na dworzec, zadzwoniłam do dziewczyn, żeby się poradzić. Okazało się, że brat jednej z nich będzie jechać którymś pociągiem, tylko to mnie uratowało. Wreszcie, po 2 godzinach wsiadłam do wręcz wymarzonego pociągu do Obornik.
Miałyśmy jechać osobno, ale Bóg chciał, żebyśmy trafiły tam razem. Wieczór zostawię dla siebie. Sobota-przygotowanie przed mszą- czytanie i rozkminianie ewangelii. Coś mnie skusiło i przeczytałam następne wersety po ewangelii. Wtedy do mojego mózgu dotarły słowa: „Błogosławieni, którzy teraz płaczecie albowiem śmiać się będziecie” Łk, 6, 21. Zrozumiałam ,że tak miało być, że miałam się spóźnić na pociąg, miałam się popłakać (w pewnym sensie również oczyścić), żeby później otrzymać radość od samego Boga. Przez te 3 dni mogłam na chwilę się zatrzymać, przemyśleć parę ważnych spraw, zbliżyć się do Boga, przezwyciężyć lęki, otworzyć się jeszcze bardziej i zwyczajnie cieszyć się, że tam jestem. Na koniec z całego serduszka chciałabym podziękować osobom, które wspierały, wysłuchały, pomogły mi i po prostu były obok. Dobrze, że jesteście!!!! Ola Grzywniak
9. Dni skupienia w Bagnie była dla mnie wyjątkowym czasem. Poznałam tam mnóstwo wspaniałych ludzi i odnowiła moją wiarę. To naprawdę było niesamowite wydarzenie którego nigdy nie zapomnę. Szczerze, trochę obawiałam się tego wyjazdu. Ludzie których nie znam, miejsca którego nie znam, wspólnota której nie znam. Byłam nawet pewna, że tam nie pojadę. Siedziałam w swoim pokoju na podłodze z rozwalonymi rzeczami i myślałam co mam zrobić. Wtedy instynktownie wzięłam do ręki Pismo Święte i otworzyłam na pierwszym lepszym fragmencie. Kiedy skierowałam wzrok na kartkę ujrzałam słowa: ,, Wstań i idź ”. Wow. Pomyślałam sobie, nie, to nie możliwe. Spojrzałam drugi raz. Wyraźnie było napisane ,, wstań i idź”. Pomyślałam wtedy, No dobra Panie Boże skoro ty tak chcesz to pojadę. I Pan jak zwykle miał rację. Ten wyjazd jeszcze bardziej umocnił moją wiarę. Ogromne wrażenie wywarło na mnie świadectwo Agaty, film który nam puścił Ksiądz i Adoracja. To wszystko sprawiło, że przypomniałam sobie kim naprawdę jestem. Córką Bożą. Ruch Młodzieży Salwatoriańskiej sprawił, że na nowo poszukam się naprawdę szczęśliwa. Ludzie, których tam poznałam byli naprawdę niesamowici. I księża i klerycy mieli w sobie tyle pasji i chęci do pracy, jakich jeszcze nigdy u nikogo nie widziałam. Wracając do domu myślałam sobie, jak to możliwe, że nie chciałam tam jechać? To naprawdę niesamowite jak Bóg działa stawiając nam na drodze cudownych ludzi. Nigdy nie zapomnę tego wyjazdu. Emilka Chrzanowska