17ae2fe4eb63edca1c9be42ee476f644_XL

To była prawdziwa petarda!

Czas odkrywania, układania, oczyszczania i dostrzegania- tak w kilku słowach można podsumować to, co wydarzyło się na XXV Salwatoriańskim Forum Młodych. To była prawdziwa petarda!

Czas odkrywania, układania, oczyszczania i dostrzegania- tak w kilku słowach można podsumować to, co wydarzyło się na XXV Salwatoriańskim Forum Młodych. To była prawdziwa petarda!

Forum to dla mnie zawsze bardzo ważne wydarzenie. Spotykamy się dużo wcześniej, rozmawiamy, planujemy, zapraszamy gości i ustalamy dużo spraw. W tym roku regularne, cotygodniowe spotkania organizatorów powodowały, że coraz bardziej nie mogłam się doczekać jubileuszowego spotkania. Nauczona zeszłorocznym doświadczeniem, w tym roku zadbałam by to On był najważniejszy, a „praca” podczas przygotowań i już samego forum była na drugim planie.

Podczas spotkania w Dobroszycach popłynęło wiele łez. Już 1 dzień, Msza i oficjalne rozpoczęcie były dla mnie bardzo wzruszające, w tym roku jakoś tak bardziej czułam się odpowiedzialna, czułam mój wkład w forum. Potem każda adoracja, chwila ciszy, niejednokrotnie komunii, aż w końcu zakończenie przynosiły… łzy. Skąd one się wzięły i o co w nich do końca chodziło chyba nie wiem. Wiem, że mnie oczyściły i to było dobre.

W tym roku jak zwykle mieszkałam w pokoju przy biurze. Z niesamowitymi ludźmi. Dziewczyny, które tak bardzo pozwalają się Panu Bogu prowadzić, które otwierają sią na Boga, które niejednokrotnie zapominają o sobie żeby być z innymi były niesamowitym świadectwem. Gaba, która postanowiła zadbać o moją samoocenę, zapominając o swojej, a która jest tak wielkim, Bożym cudem, Renia, która tak bardzo zachwycała się zaangażowaniem młodszych kolegów, że serce rosło, Karolinka, która mimo trudności walczyła by być solniczką i rozsypywać sól dobra wokół, Basia, która pracowała za pięciu, a zawsze dbała o modlitwę w biurze i codziennie miała coś do powiedzenia na kręgu dobra, Marysia, której uśmiech nie schodził nigdy z twarzy i zrobiła najpiękniejszy dyplom jaki kiedykolwiek dostałam, Madzia, która jest cudowna, która nie bała się mówić trudnościach i pozwalała sobie pomóc, Ewa, z której oczu bił Pan Bóg, która tak bardzo się Nim cieszyła, Natalia, której w pokoju było najmniej, ale zostawiała całe serce pracując po kątach do późnych godzin nocnych i w końcu Marysia, osoba, która jest mi niesamowicie bliska, która zaskoczyła mnie swoją obecnością na forum, otwartością i byciem blisko Pana Boga. W każdej z nich tak bardzo był obecny Pan Bóg! I tak bardzo się cieszyłam że zapoczątkowałam kręgi dobra, które każdego wieczora odbywały się w naszym pokoju.

Dobro… to forum pozwoliło mi odkryć o co chodzi z moim imieniem. Może ono nie brzmi najwspanialej na świecie (kwestia gustu), ale jego znaczenie to… dobra  Uwielbiam moje imię!

Podczas spotkania w Dobroszycach usłyszałam też kilka świadectw o tym, że młodzi ludzie chodzą na codzienną Mszę Świętą. Dla mnie to była jakaś abstrakcja. Ale jak usłyszałam o pewnym chłopaku, którego w życiu bym nie posądzała o takie wyrzeczenia postanowiłam spróbować. I tak naprawdę chyba to jest największym owocem. Bo od kiedy wróciłam z forum codzienna msza stała się dla mnie czymś bardzo ważnym. Dawała tak dużo siły, radości i pokoju. Aż w końcu… przyszedł czas wyjazdu do pracy. Na miesiąc. Koniec z codzienną Mszą Świętą, różańcem, z brewiarzem też krucho. I miałam chwile zwątpienia. Bo było tak super, a teraz klops. Nie mam czasu ani możliwości, ale wtedy zaczęłam odkrywać małe rzeczy. Grupa „co dobrego”, na której codziennie mogę przeczytać o tym co słychać u moich najwspanialszych współlokatorek i o tym jak Pan Bóg jest obecny w ich codzienności, ubrania RMSowe z napisem wierzymy w Ciebie, które stwarzają niesamowity klimat i przypominają mi nieustannie, że jestem we wspólnocie, która we mnie wierzy i z którą ja wierzę. Płyta, którą dostaliśmy na zakończenie forum. Która pierwotnie mnie „nie powaliła” ale jej znaczenie odkryłam z dala od domu i od RMSu. I ten brak Mszy i czasu na tak dużo modlitwy uświadomił mi jak bardzo kocham pana Boga, jak bardzo potrzebuję Jego bliskości i jak wielką moc ma codzienna Eucharystia. Jeszcze nie próbowałeś? Polecam 

Chciałam jeszcze tylko podziękować. Księdzu Maciejowi za to, że zawsze mogę na niego liczyć i jest tak blisko, ks. Łukaszowi za tworzenie atmosfery, ogrom pracy podczas forum i nie tylko oraz wielkie zaangażowanie w RMS (nie zostawiaj nas!!!!), wszystkim animatorom, funkcyjnym, księżom, klerykom i siostrom zakonnym za każdy uśmiech, wsparcie, każdy gest dobroci i troski. Wszystkim uczestnikom za świadectwo. Dla mnie to jest coś niesamowitego a bez was byłoby zupełnie inaczej.

Dziękuję!